BIAŁY WYWIAD: Grecja jest czarną owcą nie tylko dla UE, ale i dla NATO. Dlaczego? Bo kupuje broń od Rosji i coraz bliżej wojskowo z Moskwą współpracuje.
Od zawsze jestem zdania, że od formalnych paktów i oficjalnych umów ważniejsze jest to, co ludziom w duszy gra: ich naprawdę odczuwane emocje, systemy wartości, sympatie i antypatie, poczucie pokrewieństwa i powinowactwa, nieufność i niechęć z przeszłości itd. Sądzę, że to właśnie, a nie żadna umowa z Brukselą ani nie europejskie ciągoty galicyjskich rezunów z zabranego nam Lwowa zadecyduje o rozgrywającym się właśnie losie Ukrainy. Swój bowiem ciągnie do swego i swego najlepiej rozumie. Dowodem jest zachowanie prawosławnej i zawsze prorosyjskiej Grecji, która prawie od początku jest i w Unii i w NATO, ale przecież coraz wyraźniej flirtuje z Rosją.
Sympatie do Rosji, tamże zresztą odwzajemniane, mają w Grecji bardzo długą i uzasadnioną historię. To przecież carska Rosja była zawsze pierwszym, bezpośrednim i głównym rywalem sułtańskiej Turcji na obszarze helleńskiej ekumeny i to Rosja była jedną z trzech akuszerek niepodległości Grecji, kiedy w słynnej bitwie morskiej pod Navarino w 1827 roku połączone floty Rosji, Anglii i Francji rozgromiły flotę turecką w ciągu czterech godzin posyłając na dno jej 65 okrętów i 7.000 marynarzy. Wkrótce potem Grecja uzyskała niepodległość i powstały tam trzy bardzo charakterystyczne tzw. „wczesne partie greckie”, czyli Partia Angielska (Αγγλικό Κóμμα), Partia Francuska (Γαλλικό Κόμμα) i Partia Rosyjska (Ρωσικό Κóμμα), które stały się fundamentem życia politycznego w nowożytnej Grecji. Trzecia z tych partii, najsilniejsza, oparta o świętą Cerkiew Grecką i o tradycje, emocjonalnie wcale w Grecji nie umarła i coraz silniej daje znać o sobie w dzisiejszej polityce. Z perspektywy Moskwy Grecja jest postrzegana jako wierniejszy potencjalny sojusznik na Bałkanach niż Bułgaria lub Rumunia.
Właśnie do Grecji jedzie minister obrony Rosji Siergiej Szojgu, jeden z najbardziej zaufanych ludzi Putina. W mediach wielokrotnie podkreślano, że ze wszystkich krajów europejskich właśnie Grecja utrzymuje najbardziej zaawansowaną współpracę wojskowo-techniczną z Rosją. Mimo nacisków ze strony Unii Europejskiej i NATO, Grecy kontynuują zakup rosyjskiego sprzętu wojskowego. Rosyjski ekspert wojskowy Wiktor Litowkin tak odpowiada na pytanie, co przyciąga Ateny do oferty wojskowej Rosjan:
"Несмотря на то, что Греция - член НАТО, она достаточно самостоятельна в выборе партнеров для военно-технического сотрудничества. Вот, к примеру, натовцы утверждают, что не могут создать совместную с Россией систему ПРО из-за несовпадения стандартов. А вся противовоздушная оборона Греции построена на российских зенитно-ракетных комплексах, начиная от переносных типа "Игла" и кончая комплексами большого радиуса действия "С-300 ПМУ". А еще на вооружении у греков есть наши зенитно-ракетные комплексы "Тор-М1", "Бук-М1", "Оса-АКМ". И получается, что "несовпадение стандартов" - банальная отговорка тех, кто не доверяет России".(Mimo, że Grecja jest członkiem NATO, jest ona wystarczająco samodzielna w wyborze partnerów do współpracy wojskowo-technicznej. Na przykład żołnierze NATO twierdza, że nie mogą stworzyć z Rosją wspólnego systemu obrony przeciwrakietowej z powodu różnic w standardach. A cała obrona przeciwlotnicza Grecji oparta jest na rosyjskich kompleksach rakietowych, zaczynając od przenośnych typu „Igła” i kończąc na kompleksach o dalekim zasięgu „S-300 PMU”. Na uzbrojeniu Grecy posiadają także nasze systemy rakietowe „Tor-M1”, „Buk-M1”, „Osa-AKM”. I wychodzi na to, że „różnice w standardach” to tylko banalna wymówka tych, którzy nie mają zaufania do Rosji.)
Dlaczego Grecy budują swój system bezpieczeństwa opierając się na rosyjskich dostawach wojskowych? Litowkin odpowiada:Ponieważ wiedzą, że kontrakty z nami nie są obwarowane politycznymi czy ekonomicznymi wymaganiami. Nie uciekamy się do szantażu a po prostu sprzedajemy broń, pomagamy ją opanować, przyjmujemy oficerów tego kraju do swoich ośrodków szkoleniowych, trenujemy na naszych poligonach. Przy okazji, Grecja otrzymała system rakietowy „Osa-AKM” od NRD, kiedy po zjednoczeniu Bonn zaczął sprzedawać najbliższym sojusznikom zbrojenie tego kraju. Grecja poprosiła Rosję o jego modernizację i tak bardzo spodobał się jej rezultat, że zamówiła jeszcze 16 podobnych kompleksów. Zgodnie pokazaliśmy najbardziej skuteczny system „Tor-M1” i Ateny go nabyły. A potem kupiły także nasz „Buk”. Przy okazji, miała miejsce ciekawa historia z systemem rakietowym „S-300 PMU”. Grecy ogłosili przetarg na zakup systemu rakietowego dalekiego zasięgu. Swoje oferty zgłosiły Rosja i Stany Zjednoczone. Przy czym Amerykanie mocno nalegali, żeby Ateny kupiły ich „Patriot”. Ale Grecy to przebiegły naród. Nieposłuszeństwo wobec Stanów Zjednoczonych i NATO im, jako członkowi sojuszu, nie wypada. Wtedy zaproponowali Cyprowi zakup rosyjskiego systemu „S-300 PMU”. Cypr, oczywiście, finansowo nie dał rady. Grecy powiedzieli: „zapłacimy!”. Turcja, dowiedziawszy się o zbliżającym się zakupie Cypru oburzyła się i oświadczyła, że ten kompleks do wyspiarskiego państwa po prostu nie dotrze. Ateny momentalnie zareagowały: „Pomożemy przyjaciołom z Nikozji” i weźmiemy system do siebie. W ten sposób pewne systemy radiolokacyjne zostały wprowadzone na Cyprze, niedaleko od bazy sił powietrznych i stacji radiolokacyjnej Wielkiej Brytanii, a wyrzutnie rakietowe – w Grecji. Wyszło, że Grecy i Cypryjczycy mają teraz wspólny system obrony powietrznej – rosyjski …
Czego można się spodziewać z wizyty ministra obrony Szojgu w Grecji? Znowu Litowkin:Sprzęt, który dostarczamy Grekom, wymaga modernizacji. Na terytorium Grecji już stworzono wspólne przedsięwzięcie „Rosoboron Servis – Hellas” i teraz istnieje kwestia rozszerzenia działalności tej spółki. Przecież część zakupów została zrobiona 10 lat temu, sprzęt trzeba modernizować, naprawiać. Grecja na uzbrojeniu, oprócz rosyjskich systemów rakietowych, ma jeszcze nasze bojowe wozy piechoty, czołgi, samoloty wojskowo-transportowe, łodzie latające, okręty nadzoru lotniczego „Żubr” i wiele innych. Łączna liczba dostaw w ostatnich latach przekroczyła 5 mld. dolarów amerykańskich. Potrzebne są centra obsługi całego tego sprzętu. I jeszcze Marynarka Wojenna Rosji ma eskadrę na Morzu Śródziemnym. Niewykluczone, że w trakcie wizyty ministra obrony będą omawiane możliwości wprowadzenia rosyjskich okrętów na odpoczynek i drobne naprawy do greckich portów.
Okazuje się, że Grecy mają szczególną pozycję w NATO i jakby więcej im wolno. Dlaczego? Moskiewski ekspert uważa, że Bruksela musi uwzględniać rzeczywistość. A mianowicie ostre problemy graniczne między Grecją a Turcją, ot choćby okupującą północną część Cypru. Właściwie tylko tylko to że oba kraje są w jednym pakcie militarno-politycznym i mają nad sobą Amerykanów, którzy ich pilnują, powstrzymuje je przed tym, by nie skoczyły sobie do gardła i przed pogorszeniem się konfliktu. W tej sytuacji jednak, potencjałem słabsi Grecy muszą być bez przerwy w pogotowiu.
Bogusław Jeznach
Dzielić się wiedzą, zarażać ciekawością.