GADY I PŁAZY (02) Zawleczona na Hawaje niepozorna żabka coqui z Puerto Rico zagraża tamtejszej ekologii i …turystyce.

 

 

Fot.1

Ewolucja trwa miliony lat i w tym tempie gatunki roślin i zwierząt przystosowują się do swych środowisk, tworząc spójne lokalne ekosystemy, w których każdy gatunek znajduje swoje miejsce i rolę. Od czasu wielkich odkryć geograficznych i masowych przemieszczeń ludzi i towarów, następuje jednak łatwe przemieszczanie się niektórych gatunków do nowych siedlisk, gdzie wiele z nich wychodzi ze swych tradycyjnych ról i staje się gatunkami inwazyjnymi. O tym, jak może być to dokuczliwe, a nawet groźne, zobaczmy na przykładzie małej nadrzewnej żabki z Puerto Rico, która przypadkowo znalazła się na Hawajach.

O ile ryby na ogół głosu nie mają, a gady raczej wyjątkowo, to płazy, zwłaszcza bezogoniaste (czyli żaby), niezwykle często dają o sobie znać całkiem donośnym głosem. Znamy to prawie wszyscy z doświadczenia, bo koncerty żab w letnie wieczory w naszych stawach i bajorach to jeden z przyjemniejszych odgłosów jeszcze nie zniszczonej natury. Samce większości gatunków żab są wyposażone w potężne rezonatory głosowe pod gardłem  (Fot.2) i  powszechnym zachowaniem godowym tych płazów jest rywalizacja akustyczna: który samiec głośniej przywoła sobie partnerkę.  Z reguły prawie wszędzie odbywa się to po zachodzie słońca, kiedy wzrasta wilgotność powietrza, głos niesie się lepiej, skóra nie wysycha, a wielu ważnych wrogów (np. ptaki) śpi i nie przeszkadza w amorach.

Fot.2

Karaibska, nadrzewna żabka coqui  (Eleutherodactylus coqui), zwykle pomarańczowo-brązowa, krępa i nie większa od kapsla od butelki, wyróżnia się wśród innych żab szczególnie donośnym głosem, którym z powodzeniem nadrabia swe niewielkie rozmiary. Tokujący samiec wydyma gardło i nawołuje z siłą 90-100 decybeli, czyli głośniej niż mechaniczna kosiarka, a potrafi i chce to robić przez całą noc, a nawet przez wszystkie noce w roku. Przy odpowiednim zagęszczeniu w bujnej tropikalnej roślinności w zasięgu ludzkiego słuchu może się w nocy znaleźć nawet 10.000 takich śpiewaków: istny koszmar! W porównaniu z tak nasyconą żabkami dżunglą nawet ruchliwe śródmieście to oaza ciszy i akustycznego spokoju.

Nazwa gatunkowa (i potoczna) żabki pochodzi zresztą od wydawanego przez nią okrzyku KO-KI. Uczeni twierdzą, że pierwsza sylaba KO ma odpędzać inne samce i wyznaczać terytorium (choćby był to tylko jeden liść palmowy), a druga sylaba KI ma przywoływać samice. Przesłanie jest więc klarowne i treściwe: „Panowie wynocha, panie do mnie!”. Tak dramatyczna i stanowcza treść po części wyjaśnia dlaczego płaz – tylko samiec zresztą - wydaje je z siebie z taką mocą. Samice i osobniki młodociane milczą zupełnie – nie mają rezonatorów.

Coqui jest żabką niewielką, samiec ma średnio 34 mm długości, a samica 41 mm. Różnica wielkości między płciami wynika prawdopodobnie z tego, że samiec ponosi dużo  większy wysiłek reprodukcyjny, gdyż nie tylko bez przerwy tokuje przez całą noc, zamiast się odżywiać, ale też, kiedy już mu się powiedzie i zapłodni samiczkę, musi potem przez trzy tygodnie strzec złożonych przez nią jaj, aby nie pożarły ich inne żaby (w tym coqui) albo drapieżne ślimaki Subulina.

Ponieważ jednak żaby rosną przez całe życie, a żabka coqui żyje do 7 lat (na Puerto Rico) i do 10 lat (na Hawajach), można spotkać też sporo większe okazy, tym bardziej, że wielkość osobników zależy też od wysokości terenu: im wyżej, tym bywają większe. Coqui spotyka się bowiem także w górach do wysokości 1200 m npm.  Żabki różnią się również  kolorem: oprócz najpospolitszych, szarobrązowych, spotyka się też osobniki wybarwione bardziej na żółto, pomarańczowo lub czerwonawo. Samiczki są w każdej wersji jaśniejsze i większe, często sporo większe, a samce ciemniejsze i mniejsze. Fot.3  pokazuje trzy żabki w porównaniu z amerykańską monetą  10-centową:  największa to samica coqui, średni to jej samiec, a najmniejsza to Euletherodactylus planirostris, żabka szklarniowa z Florydy i Bahama (ang. Greenhouse frog), najmniejszy gatunek z tego rodzaju (średnio 22 mm).

 

Fot.3

Żabki coqui rozmnażają się przez cały rok, samice składają po 16-40 jajeczek przeważnie co 8 tygodni (4-6x rocznie), z których zależnie od warunków temperatury i wilgotności po 17-26 dniach wylęga się nowe pokolenie.  Cały cykl rozwojowy, od złożenia jaj do uzyskania dorosłej żabki zdolnej do reprodukcji trwa 8 miesięcy. Na zdjęciu poniżej (Fot.4) samica żabki coqui, większa i jaśniejsza, odpoczywa po lewej stronie zaraz po zniesieniu, a samiec, mniejszy i ciemniejszy, po prawej, pilnuje świeżo zniesionych i zapłodnionych jajeczek.

 

 Fot.4

 Rodzaj Eleutherodactylus jest bardzo liczny i obejmuje około 700 gatunków różnych żab nadrzewnych, żyjących we wszystkich  ciepłych zakątkach obu Ameryk. Nazwa ta znaczy po grecku „swobodnopalcy”, gdyż żaby te nie mają błon pławnych między palcami i nie są przystosowane do życia w wodzie. Mają za to przylgi na koniuszkach palców, dzięki którym doskonale radzą sobie skacząc po śliskich i mokrych powierzchniach liści drzew. 

 https://www.youtube.com/watch?v=pxBSQ7sah3I
 Hałaśliwa żabka pochodzi z wyspy Puerto Rico, gdzie jest rodzajem narodowej maskotki, a nawet symbolu tej wyspy. Żyje tam zresztą 17 różnych jej gatunków i nie wszystkie są równie hałaśliwe. Jednakże w jej ojczyźnie ewolucja wykształciła mechanizmy i  naturalnych wrogów, utrzymujących populację coqui w ryzach. Ptaki, węże, jaszczurki, inne żaby, kuny, almiki, drapieżne owady i pająki, ślimaki, wije itp. żywią się tą żabką i jej skrzekiem od tysięcy lat z wielką gorliwością i trzebią zwłaszcza żabie noworodki i małolaty tak skutecznie, że jej głos, choć powszechnie znany i często słyszany, nie stanowi tam większego problemu. Tym bardziej, że kiedy żabek jest mniej a wrogów więcej, konkurencja między samcami słabnie i ich nawoływania są cichsze. Ich umiarkowany nocny koncert może być nawet kojący i przyjemny, a zresztą można się przyzwyczaić (proszę posłuchać nagrania powyżej: noc na Puerto Rico)

 

Fot.5

Coqui jest tym wyjątkowym wśród żab gatunkiem, który omija wodne stadium kijanki i z zapłodnionego skrzeku wylęga się od razu mikroskopijna, mniejsza od muchy domowej skacząca żabka lądowa (Fot.5), która stanowi łatwy i cenny łup nawet dla pająków, os i innych drapieżnych owadów, a także dla wielu ptaków. To pominięcie stadium kijanki jest zrozumiałe jeśli sobie przypomnimy, że żabka ta żyje na drzewach, gdzie o stały zbiornik wody słodkiej - bo w słonej wodzie morskiej żadna żaba na świecie nigdy nie zechce zanurzyć  nawet łapki – jest bardzo trudno. Mamy tu więc kolejne ewolucyjne przystosowanie do środowiska.

 

Fot.6

Wraz z atrakcyjnym i łatwym do kontroli drzewem oraz kwiatem maga (haitański hibiskus, Thespesia grandiflora, Fot.6) żabki przedostały się na sąsiednią wyspę Haiti (Santo Domingo), na Wyspy Dziewicze, na Florydę i na Hawaje. Wszędzie pojawił się wtedy problem ich nadmiernego rozrodu, ale największy na Hawajach. Ekosystemy wysp, z uwagi na ich ograniczone terytorium oraz endemiczność ich flory i fauny, są szczególnie delikatne i narażone na negatywne skutki inwazji obcych gatunków.

 

Fot.7

Zawleczona na Hawaje w roku 1958 coqui znalazła się w raju bez naturalnych wrogów. Wilgotne, pełne wody, drzew, zieleni i owadów środowisko pozwoliło pierwszym pokoleniom tych żabek rozmnażać się z błyskawiczną szybkością. Dziś zasiedlają już one milionami ponad połowę wysp archipelagu, ale najgęściej samą wielką wyspę Hawaii oraz zieloną, soczystą dżunglę dużej i pięknej wyspy Maui.

 

Fot.8

Sielskość wysp na zdjęciach dla turystów jest myląca, bo na obrazie nie słychać żabek. Ogłuszający, całonocny chór żabich nawoływań na każdym krzaku i na każdym drzewie od korzeni aż po czubek grozi załamaniem turystyki, na której opiera się gospodarka Hawajów. Panikarze i dziennikarze alarmują, ze nikt takiego koncertu długo nie wytrzyma. Ponoć i sami Hawajczycy, od wieków nawykli co najwyżej do huku fal oceanu, niesłusznie zwanego Spokojnym (po hawajsku: Moana Patitifa), dostają szału od ogłuszających conocnych koncertów w każdym zakątku ich ojczyzny. Podobno w niektórych okolicach wszyscy śpią z zatyczkami w uszach, bo inaczej nikt nie mógłby zasnąć. Od nawoływania koki  nie ma odpoczynku ani wytchnienia. Sprawa robi się groźna. Zgodnie ze starym zwyczajem gościom odpływającym lub odlatującym z wysp Polinezji wiesza się na szyjach girlandy z pięknych białych kwiatów miejscowej gardenii zwanej tiare i śpiewa pieśń wzywającą do powrotu. Jeśli żabki zagłuszą tę pieśń, a wyjeżdżający amerykańscy turyści, którym wadzi każdy rodzaj dyskomfortu, będą uciekać przed ich ogłuszającym wołaniem, nikt nie będzie chciał tam powrócić i stojąca na turystyce gospodarka Hawajów upadnie.

 

Hałas to jednak nie wszystko. Obliczono, że te żabki - żarłoczne jak wszystkie płazy - zjadają dziennie średnio 1.140 owadów na hektar, co rocznie idzie w tysiące ton w skali każdej z wysp. Samo w sobie jest to pożyteczne, bo uwalnia od miliardów komarów, much i innych szkodników, ale w ten sposób te nadrzewne żabki wyjadają karmę gatunkom rodzimym, zwłaszcza ptakom, a ponadto tępią przede wszystkim endemiczne i rzadkie gatunki owadów miejscowych. Z obu tych względów powodują poważne zakłócenia naturalnego i unikalnego ekosystemu wysp. Młodsze żabki jedzą głównie mrówki i komary, osobniki dorosłe - raczej ćmy, świerszcze, muchy, pszczoły, pająki, ślimaki i inne, mniejsze żabki, w tym również swego własnego gatunku, co tu akurat jest bardzo pożądane.

 

Fot.9

Ekolodzy martwią się także tym, że obfitość żabek może wkrótce spowodować wtórną inwazję następnego gatunku intruza, np. boigi, czyli nadrzewnego brązowego i też nocnego węża mangrowiowego (Boiga irregularis, ang. Treesnake, Fot.9). Wąż ten jest jadowity, choć jego ukąszenie rzadko powoduje śmierć człowieka. Przed rokiem 1952 został zawleczony na mikronezyjską  wyspę Guam, gdzie rozmnożył się nadzwyczajnie - dziś na jedną milę kw. przypada tam do 15.000 sztuk węży! - i skutecznie wytępił prawie wszystkie miejscowe ptaki i inne kręgowce. Ponieważ Guam to ważny węzeł komunikacyjny na Pacyfiku, wąż ten lada moment może przypadkowo pojawić się na Hawajach i na innych wyspach. Nadrzewne żabki byłyby dla niego idealnym pożywieniem, a to oznacza, że wkrótce Hawaje mogą poznać także plagę jadowitych węży, których na tych rajskich wyspach nigdy dotąd nie było. A wąż, jak wiadomo z Biblii, oznacza koniec raju i to nie tylko dla turystów, których trzeba byłoby pożegnać już bez cukierkowych tańców i pieśni Aloha Oe.


Fot.10


 https://www.youtube.com/watch?v=6qxju5ZEI6o 

 Bogusław Jeznach