PASJE LINGWISTÓW (49) Porównywanie języków może prowadzić do dalekosiężnych wniosków. Np. o zależności leksyki i fonetyki od klimatu…
Jeśli stojąc w tłumie na peronie, zdecydowałeś się krzyknąć coś do koleżanki, która stoi 20 metrów od ciebie, to powinno to być proste i krótkie zdanie. Spróbuj wypowiedzieć słowo „niejednoznaczny”! Nikt cię nie usłyszy. Spiętrzenie spółgłosek zaniknie w otaczającym cię hałasie, nie zdołają się one przebić przez barierę ludzi, kiosków itp. Proste „hej” trafi do pożądanych uszu znacznie szybciej – pisze „Newsweek".
Narody rozwijają się w bardzo różnych warunkach. Równolegle rozwijają się języki. Nic dziwnego, że, najwyraźniej właściwości tych języków w dużej mierze zależą od otoczenia, w których się kształtowały, zwłaszcza od klimatu i krajobrazu. Temu tematowi poświęcone są badania, przedstawione w środę na 170 posiedzeniu Amerykańskiego Stowarzyszenia Akustycznego w mieście Jacksonville w stanie Floryda.
Narody, których kultury rozwijały się w ciepłych i zalesionych regionach, zwykle posługują się językami z mniejszą liczbą spółgłosek i stosunkowo prostymi sylabami. Zdaniem badaczy chodzi o to, że gorące powietrze, obecność wilgoci i gęsta roślinność powodują, iż przekaz dźwięków o wysokiej częstotliwości (do których należą spółgłoski) jest mniej wyrazisty. Według Iana Maddiesona, lingwisty z New Mexico State University, właśnie dlatego narody ze stref tropikalnych używają więcej samogłosek i prostszej struktury sylabicznej niż narody z rejonów otwartych i stosunkowo chłodnych.
Naukowcy przeanalizowali bazę danych 700 języków pisanych z całego świata. Wykluczyli tzw. języki wielkie, którymi mówi ponad 5 milinów osób, głownie angielski i chiński, bo ich nosiciele są rozproszeni na zbyt dużym obszarze. Skupili się na starych językach lokalnych. Następnie nanieśli te dane na mapę języków i porównali otrzymane rezultaty z mapami klimatycznymi. Okazało się, że średnie roczne opady, średnia temperatura w ciągu roku, zalesienie i pofałdowanie regionu oraz wysokość nad poziomem morza korelują z właściwościami języków.
Zdaniem Maddiesona – jak pisze „Newsweek” – oznacza to, że hipoteza akustycznej adaptacji, która była używana przede wszystkim w odniesieniu do ptaków, odnosi się również do ludzi. Od lat 70-ych XX wieku naukowcy przypuszczali, że ptasi śpiew w dużej mierze zależy od miejsca i srodowiska, gdzie występuje dany gatunek. U ptaków, które występują na zalesionych obszarach, wysokie tony i zakres nut są niższe, niż u ptaków żyjących na otwartych przestrzeniach - wyjaśnia Maddieson. Widać z tego, że ptaki rozwijały środki komunikacji pod wpływem tych samych akustycznych czynników, które zespół Maddiesona rozpatrywał w odniesieniu do ludzi.
Nawet w ramach tego samego gatunku ptaków okazuje się, że ptaki żyjące w miastach z hałasującymi samochodami itp., śpiewają wyżej niż ptaki na wsiach, – twierdzi naukowiec. Ptaki przystosowują się do szumu miejskiego. Bardzo przypomina to przedmiot naszych badań – adaptację do warunków w granicach jednego gatunku”.
Czy język mieszczuchów też stopniowo adaptuje się do miejskich warunków? Spodziewam się, że z czasem stanie się coś takiego. Na razie za krótko żyjemy wśród hałasu miejskiego. Ale może kiedyś się tego dowiemy –cytuje „Newsweek” wypowiedź Maddiesona.
PASJE LINGWISTÓW to otwarty cykl na moim blogu, w którym zamieszczam materiały dotyczące mojej najstarszej, życiowej i zawodowej pasji: poszczególnym językom, nazewnictwu, lingwistyce porównawczej, etymologiom, itp. Dotychczas w tym cyklu na moim blogu ukazały się:
Bogusław Jeznach
Dzielić się wiedzą, zarażać ciekawością.