W 1986 roku w trakcie telemostu Leningrad-Boston świat dowiedział się, że w ZSRR nie ma seksu. Wyrwane z kontekstu zdanie radzieckiej uczestniczki od razu stało się często cytowanym, a temat wypowiedzi został zmitologizowany.

 

Sięgnęliśmy do elektronicznego zbioru dzienników osobistych XX wieku „Przeżyte”, a także do pracujących w latach 70. ginekologa, historyka i seksuologa, aby wyjaśnić, jaki naprawdę był wówczas stosunek do seksu i w jaki sposób charakteryzował on tamtą epokę. 

Bez względu na to, że słowo „seks” pojawia się w zapiskach dzienników ocyfrowanych w ramach projektu „Przeżyte” dopiero w 1956 roku, czyli trzy lata po śmierci Stalina i rok po odwołaniu zakazu aborcji, stworzeniu państwa radzieckiego towarzyszyła swego rodzaju rewolucja seksualna.  „On siada koło mojego łóżka i zaczyna ze mną poważnie rozmawiać. Ja uregulowałam jego życie płciowe, powinnam uregulować jego życie zawodowe” – pisze aktorka i artystka Wiera Sudiejkina w 1918 roku.  W owym roku został przyjęty nowy kodeks o małżeństwie i rodzinie, który zezwalał na rozwody, dawał równe prawa mężczyznom i kobietom w małżeństwie, a także przyznawał prawa pozamałżeńskim dzieciom. Zaprzestano prześladowań za związki homoseksualne. Rewolucjonistka Aleksandra Kołłontaj przeprowadziła radykalną rewolucję żeńskiej seksualności, skierowaną na absolutną wolność od małżeństwa, które jej zdaniem tylko ograniczało bolszewiczki. Związek Radziecki stał się jednym z pierwszych państw legalizujących aborcję. „Te lata wielu historyków uważa za radykalno-liberalne” – powiedziała Marianna Murawiowa, historyk seksualności, profesor Wyższej Szkoły Gospodarki. 

W 1924 roku rewolucyjny proletariat otrzymał swoich „Dwanaście przykazań płciowych”. Ten kodeks był swojego rodzaju odpowiedzią na „teorię szklanki wody”, która sprowadzała stosunek do miłości do prymitywnego poziomu. Ale dyskusje na temat „uczuć płciowych” były kontynuowane. Jak pisze Nikita Okuniew, pracownik żeglugi:  „W Muzeum Politechnicznym (nawet pod przewodnictwem byłego kapłana Siergieja Kalinowskiego) odbyła się dyskusja na temat «Religia, nauka i rewolucja». Profesor M.A. Rejsner starał się udowodnić, że u podstaw wszystkich religii, jakie kiedykolwiek istniały i istnieją, leży popęd płciowy. Reporter zauważa, że na te słowa audytorium zareagowało oklaskami”. 

Przesądy omawiano nie tylko podczas dysput polityczych, ale i w "rozmowach kuchennych". Tak, Olga Bessarabowa pisze w swoim dzienniku pod datą 2 stycznia 1925 roku: „Nieładna i niemłoda kobieta z niewiarygodnym temperamentem i judofobią, żona 22-letniego męża, komunistka, «ale i chiromantka, i wróżka» z zapałem powiedziała: «Niech mnie, żebym uwierzyła, że dziewczyna w wieku 25 lat nie współżyła z mężczyzną. To jakieś kłamstwo, albo jakaś maszkara straszna»".

Wraz ze śmiercią Lenina zakończył się liberalizm. Wyobrażenie równości płci i seksualności bardziej konserwatywnych bolszewików było inne: Stalin był zdania, że rodzina to ostoja państwa. Nowej władzy potrzebni byli nowi ludzie, zauważa Marianna Murawiowa. Kobietom zaczęto dawać płatny urlop macierzyński, a w przedszkolach powstały „kuchnie mleczne”. Ale jednocześnie utrudniono procedury rozwodowe, a męski homoseksualizm został zabroniony przez kodeks karny.  W 1933 roku zakazano aborcji. Michaił Priszwin, zapisując tę wiadomość w swoim dzienniku, narzekał: „Życie płciowe również wkrótce zagnają w twarde ramy. Nie można nawet marzyć o «swobodzie»”. Po dwóch latach pisarz zainteresował się: „Ile aborcji dziennie robi się w Moskwie i dokąd trafia mięso? (Pawłowna: wiadrami świniom). Miłość ceną rodu”. 

Śmiertelność na skutek aborcji i komplikacji z nią związanych gwałtownie wzrosła: o ile w 1935 roku w miastach Rosji (na wsiach takiej statystyki nie prowadzono) odnotowano 451 przypadków śmierci z tego powodu, to w 1936 było ich już 910. Liczba przypadków śmiertelnych stale wzrastała aż do 1940 roku, osiągając w miastach ponad 2 tysiące – umierała co druga kobieta decydująca się na aborcję, zauważa badaczka Wiktoria Sakiewicz.

 „Wojna zniszczyła normalne związki”  O przykazaniach płciowych nikt już nie dyskutował. W dziennikach tamtych lat prawie nie wspomina się o jakichkolwiek intymnych tematach. 15-letni syn Mariny Cwietajewy Georgij Efron pisze w 1941 roku:  „Najśmieszniejsze polega na tym, że ludzie choć mówią o „miłości”, to robią wrażenie, że ignorują życie płciowe; nie mówią o nim, choć dużo o nim myślą… Oczywiście, najważniejsza kwestia w wieku 15-16 lat to kwestia płciowa. To wszystko jest takie komiczne, że moja matka – kulturalna kobieta, poetka itd. – myśli, że nie warto chłopcu mówić o „takich rzeczach”.  Trzy lata później Georgij Efron zginął w jednej z walk pod Orszą.

Wojna była też atakiem na zdrowe stosunki seksualne, pisze w swoim dzienniku w 1944 roku Gieorgij Kniaziew, historyk, archiwista, świadek blokady Leningradu: „Wojna naruszyła, a właściwie kompletnie zniszczyła normalne związki płciowe milionów kobiet i mężczyzn. Jak zaspokajają się setki tysięcy zdrowych młodych mężczyzn – nie wiem. To jedna z najstraszniejszych kwestii, która może mieć fatalne skutki”.  W tym samym roku literaturoznawca i filolog Anatolij Batiuto tak opisuje w dzienniku swoje stosunki z dziewczyną: „Chciałem ją posiąść. Ona się sprzeciwiła, rozzłościła. Wiedziałem, że nic z tego już nie będzie, bo mała przerwa przywróciła jej kontrolę nad sobą, nie do końca zresztą utraconą. Wyszło grubiańsko, a to grubiaństwo pachniało wyobcowaniem”.

W 1955 roku aborcja została zalegalizowana. I to na tle braku edukacji seksualnej, zauważa Marianna Murawiowa: „W najlepszym razie dziewczyny dowiadywały się o krytycznych dniach od mamy”. Słowo „seks” jeszcze nie było w użyciu. Jedyna wzmianka o tym terminie w tej właśnie formie w latach 50. pochodzi z dziennika aktora Nikołaja Mordwinowa, który w 1956 roku opisuje wrażenia z amerykańskiej opery „Porgy i Bess”: „Sztuka wspaniała: oni są muzykalni, śpiewają z łatwością, ruszają się, tańczą, dobrze grają, ale wszystko to skierowane jest na jedno – seks, i dzieje się to w tak otwarty sposób, że po prostu nieprzyjemnie patrzeć”. 

Innymi obserwacjami – z życia obozowego – rok później dzieli się Cwi-Gersz Prejgerzon, naukowiec, specjalista ds. wzbogacania węgla, skazany w 1949 roku na dziesięć lat łagru jako uczestnik „grupy antyradzieckiej”.  „Kobiety bardziej cierpiały z powodu braku kontaktów płciowych niż mężczyźni. Wśród nich więcej było odchyleń i więcej sposobów na seksualną satysfakcję”.  Sądząc na podstawie zapisków w dziennikach, słowo „seks” weszło do użycia dopiero pod koniec lat 60. Nadal miało negatywną konotację: na przykład w 1967 roku fizyk jądrowy Nikołaj Rabotnow, który przyjechał do Danii do przyjaciół, nieprzychylnie wyraża się na temat zachodniego stylu życia: „Gosposia im obrzydła na śmierć. Chowa przed nimi telefon. Terroryzuje żelazkiem. A poza tym zaczęła zajmować się seksem ze swoim Klausem w łazience, całymi dniami, a że łazienkę mają połączoną z toaletą, to pozbawia ona małżeństwo Kurepinów elementarnych wygód”.

Cnotliwe podejście do rozmów na intymne tematy nie zawsze jednak było synonimem ascetycznego stylu życia. Oto co pisze uczeń, a w przyszłości dziennikarz Georgij Jelin w swoim dzienniku z 1966 roku:  „Wczoraj tępa Szewczenko, która dostała dwie dwóje naraz, po lekcjach nagle urodziła chłopca. Myśmy myśleli, że jest po prostu gruba, a ona była w ciąży. I okazało się, że słaby ze mnie obserwator: w naszej klasie jeszcze Baczurina jest w siódmym miesiącu! A gdzie wychowanie seksualne?”. Dwa lata później literatka Julia Nelskaja-Sidur opowiadała o swojej znajomości z zachodnią literaturą na ten temat: „Bardzo zabawna książka. Samizdat z angielskiego. Tam są na przykład takie słowa: «Zaspokojona kobieta wydaje dźwięk o-o-o-och». Dima powiedział: «Ach, ci Angloseksi».

Sięgnęliśmy do elektronicznego zbioru dzienników osobistych XX wieku „Przeżyte”, a także do pracujących w latach 70. ginekologa, historyka i seksuologa, aby wyjaśnić, jaki naprawdę był wówczas stosunek do seksu i w jaki sposób charakteryzował on tamtą epokę.  Ludzi radzieckich nudzi czytanie o seksie W latach 70. dzięki jednemu z założycieli współczesnej rosyjskiej szkoły socjologicznej Igorowi Konowi zaczynają się próby edukacji seksualnej, — opowiada profesor Marianna Murawiowa: „Stało się jasne, że ostra kontrola nie działa. W radzieckich szkołach zaczęto wykładać «Etykę i psychologię życia rodzinnego»”. 

W 1972 roku przeprowadzono pierwszą operację zmiany płci. Wówczas zaczęły już pojawiać się ośrodki seksopatologii – na bazie instytutów badawczych psychiatrii. W Moskwie pod kierownictwem profesora Georgija Wasilczenko, w Leningradzie — Abrama Swiadoszcza, a w Charkowie — Siergieja Agarkowa, – wspomina psychoterapeuta i seksuolog Aleksander Tesler:  „Pisma medyczne łatwiej było dostać niż «Mistrza i Małgorzatę» Bułhakowa. We wszystkich dużych bibliotekach były działy medyczne, a lekarze-seksopatolodzy, jeśli mieli odpowiednie zezwolenia, mogli czytać literaturę z zamkniętego dostępu. Nawet literatura na temat tantra-jogi (seksu w jodze) była w Bibliotece Leninskiej. I każdy szanujący się psychiatra miał na półce kilka książek profesora Freuda”.  

Informacje nie medyczne na temat seksu rozpowszechniane były szeroko: popularna była indyjska „Kamasutra” z drugiego obiegu. „Porady dla młodej gospodyni” wydawane oficjalnie w Rydze również zawierały różne schematy, rysunki i bardzo szczegółowe opisy tego, co dzieje się w sypialni, — wspomina Marianna Murawiowa. Ale one nie były liberalne, przeciwnie, państwa nadbałtyckie sprzeciwiały się stalinowskiemu dysursowi, radzieckiej psychologii gender i były konserwatywne: mąż pozostawał głową rodziny.

Orientalista Witalij Rubin zauważa w swoim dzienniku w 1970 roku, że ten temat był obcy dla człowieka radzieckiego:  „Bardzo dobrze napisał Bell w swojej recenzji „W krugie pierwom”. On mówi, że ludzi radzieckich nudzi czytanie o seksie i tak rzeczywiście jest. Bell zauważa, że właśnie w tej sytuacji pojawia się wierność, o której zupełnie zapomniano na Zachodzie”. 

Wicedyrektor Oddziału Międzynarodowego Działu Komitetu Centralnego Partii Komunistycznej Związku Radzieckiego Anatolij Czerniajew, w przyszłości pomocnik Michaiła Gorbaczowa ds. międzynarodowych przeciwnie, dzieli się bardzo emocjonalnymi wrażeniami z lektury zakazanej literatury w 1973 roku: „Czytam przywiezioną z RFN książkę Jack Pine "The love sucker". Seks-bombowa książka z rzadkim zestawem mocnych chwytów. Wywałoby się, że jestem doświadczonym już w tych sprawach cżłowiekiem… Ale tu jest trochę niespodzianek. Zaprawdę rewolucja seksualna, jak i każda rewolucja, odkrywa niezwykłe możliwości twórcze!”. 

 W niewielkich miastach podejście do sfery intymnej było bardziej wstrzemięźliwe. Ginekolog Tamara Smirnowa, która zaczęła praktykować w podmoskiewskim Zagorsku w latach 70. opisuje kobiety następująco: „Skromne i zamknięte w sobie. Niechętnie mówiły o braku satysfakcji z seksu, wolały się na nic nie skarżyć. Kontakty płciowe do ślubu nie były normą. Po ślubie jakoś się dostosowywały, ale nikt nie opowiadał, jak”. 

Z tym zgadza się również historyk Marianna Murawiowa: „Kiedy uczyłam się na studiach doktoranckich, pytałm znajomych z różnych miast i wiosek na tematy związane z seksem. Żadnego liberalizmu, ani pozytywu w ich odpowiedziach nie było. Kobieta na prowicji mogła zostać uznana za rozwiązłą, jeśli ona nie tyle, że miała pozamałżeńskie kontakty seksualne, co po prostu przeszła po ulicy w nieodpowiednim stroju”. 

Według słów Aleksandra Teslera, jedynym problemem były nie moralne zasady komunistyczne, ale to, że nie było gdzie uprawiać seksu:  „Hotelu wynająć nie można było, bo umieszczali mężczyzn z mężczyznami i kobiety z kobietami, to nie było wyjście dla heteroseksualnych. Szukano miejsca u znajomych, w „komunałkach”. Promiskuityzm był o wiele weselszy niż w naszych czasach”. 

Napięcie radzieckich kobiet podczas wizyty u lekarza ów psychoterapeuta wiąże z obawą przed ingerencją chirurgiczną – przez długi czas aborcje wykonywano bez narkozy: „Lekarze byli po łokcie umazani we krwi”. Kobiety wolały korzystać z domowych sposobów przerywania ciąży: wpryskiwały sobie wódkę z zasadą z mydła szarego, brały tabletki wywołujące spazmy mięśni, wsuwały w pochwę kłącza fikusa, które mogły wywołać poronienie.  Ginekolog nazywa to barbarzyństwem. W latach 70. w korytarzach podmoskiewskiego szpitala stały kolejki kobiet ze skierowaniem na aborcję. O antykoncepcji hormonalnej w tamtych czasach nikt nie chciał słyszeć: ówczesne tabletki wywoływały nadwagę. Gumowy wyrób Fabryki Bakowskiej również nie był popularny. Podstawową metodą antykoncepcji był „kalendarzyk”. Kiedy spirale domaciczne rodzimej produkcji pojawiły się w niewielkich miastach i miasteczkach, od razu zdobyły popularność: ginakolog zakładała je pacjentkom codziennie, a kobiety nosiły je latami, bez względu na przeciwwskazania. 

Tajemnica lekarska była łamana: listy chorych na rzeżączkę, syfilis i inne choroby weneryczne były przekazywane do komitetów partyjnych i dziekanatów, gdzie prowadzono rozmowy wychowawcze, opowiada Aleksander Tesler:  „Medycyna była dość zideologizowana. Na przedmiocie filozofia marksizmu-leninizmu mówiono nam, że masturbacja jest szkodliwa, a na przedmiotach medycznych, że homoseksualizm to patologia, którą trzeba leczyć elektrowstrząsami”. 

Kiedy administratorka hotelu „Leningrad” i przedstawicielka organizacji społecznej „Komitet radzieckich kobiet” Ludmiła Iwanowa powiedziała, że w ZSRR seksu nie ma, odpowiadając na pytanie Amerykanki o reklamę telewizyjną, cała sala się śmiała.  Ale sądząc na podstawie zapisów z dziennika, w latach 80-ych rzeczywiście większość ludzi w ZSRR odnosiła się raczej negatywnie do propagowania seksualności. Problemy w tej sferze raczej nie różniły się od problemów świata zachodniego: Aleksander Tesler opowiada, jak uczestniczył w stworzeniu pierwszego telefonu zaufania w Moskwie w 1983 roku i z jego słów można sądzić, że bardzo często dzwoniły zapłakane uczennice siódmych i ósmych klas. Ale stosunek do tematu seksualności nadal pozostawał krytyczny.

Pisarz Mark Charitonow porównuje w swoim dzienniku w 1981 roku propagandę seksu do powszedniego faszyzmu: „Myśl Felliniego: faszyzm w sferze psychologicznej – to swojego rodzaju hamowanie, zatrzymanie na etapie dorastania. Takie zatrzymanie, stłumienie naturalnych procesów rozwoju organizmu prowadzą do wybuchu ciemnych mechanizmów kompensacyjnych (Propaganda seksu to też faszyzm)”.  

Seksualność w rozumieniu radzieckim była niejako opozycyjna do inteligencji. W 1984 roku pracownik studia filmowego Mosfilm Tatiana Jurewa opisuje taką sytuację:  „Przyszedł Kiriłł i opowiedział, że jego starsza córka, wielbicielka Wysockiego, spędziła lato wśród ludzi lubiących pranę z kosmosu. To głównie intelektualiści, prowadzący rozmowy o religii. Kiriłł widział tych ludzi i mówi, że to prawdziwi jajogłowi, że seksem tam nawet nie pachnie”. 

Rok później pisarz Mark Charitonow zauważa, że obfitość zachodnich wartości w literaturze – wśród których są też stosunki intymne – zaczyna drażnić: „Cnoty supermenów (pieniądze, bijatyki, wyścigi, seks bez miłości). Przy dłuższym czytaniu robi się od tego niedobrze”.

W 1986 student  Rosyjskiego Uniwersytetu Sztuki Teatralnej – GITIS Nikołaj Troickij narzeka, że we współczesnym świecie nie ma zbyt surowego wychowania kobiet, opisanego przez Balzaka: „Niestety w naszych czasach nie ma takich problemów, bo teraz nawet bardzo młode dziewczyny wiedzą wszystko o seksie i o mężczyznach”. 

Dlaczego seksualizacja to trend, próbuje próbuje wytłumaczyć filozof i pisarz Borys Grojs w notatce datowanej na ten sam rok: „Mało która epoka była tak seksualizowana jak nasza, i nie przypadkowo: właśnie monotonność seksu czyni go zagadką dla współczesnej kultury, całkowicie nastawionej na innowacyjność”.

Negatywny stosunek do dziedzictwa radzieckiego nie najlepiej wpłynął na stosunki ludzkie, uważa historyk Marianna Murawiowa. Ale, jej zdaniem, bez względu na to, że poziom przemocy domowej pozostaje wysoki, rosyjskie kobiety są bardziej emancypowane niż w USA z punktu widzenia praw gospodarczych i politycznych. Inna kwestia, czy umieją z tego korzystać. 

Seksualność zawsze wywoływała niepokój, ponieważ pozostaje twórczą chaotyczną energią, jedną z najmocniejszych i nie poddających się kontroli podniet. W słynnych antyutopiach Georga Orwella „Rok 1984” i Aldousa Huxleya „Nowy wspaniały świat” państwo, niezależnie od swojego ustroju, przeznacza dla seksualności bardzo ważną rolę: w jednej antyutopii ta sfera jest w pełni stłumiona, w drugiej – przeciwnie, kultywowany jest rozwiązły styl życia. I jedno, i drugie pozbawia człowieka indywidualności, wolności woli.  Państwo zawsze, niezależnie od społeczeństwa – totalitarnego, autorytarnego czy demokratycznego – będzie dążyć do kontroli nad tą sferą, — przekonana jest Marianna Murawiowa: „To trudna kwestia wzajemnych stosunków państwa – z jego zainteresowaniem reprodukcją ludności, i jednostki – z jej prawem do prywatności”. 

/źródło: Sputnik/