IDEE I WARTOŚCI: Rosyjski filozof Aleksander Dugin pisze o konieczności oporu wobec liberalizmu we wszystkich jego przejawach.

 

Transhumanizm, opisywany symbolem H+, jest postmodernistyczną próbą zakwestionowania integralności i przez to godności osoby ludzkiej. Postuluje się w jego ramach ingerencje farmakologiczne, anatomiczne i genetyczne w ciało ludzkie, by przezwyciężyć chorobę i śmierć. Życie ludzkie ma być wolne od cierpienia, brzydoty, starości i śmierci. Rajska utopia życia wolnego od trosk ma zostać zrealizowana na ziemi.

Problem polega na tym, że nie byłoby to już życie ludzkie. Nie tylko dlatego, że osiągnięcie doskonałości przez niedoskonałego z definicji człowieka, oznaczałoby wyjście poza dotychczasowe rozumienie człowieczeństwa. To również kwestia materialnych skutków transhumanizmu postulującego głębokie modyfikacje, przekształcenia lub uzupełnienia ciała ludzkiego. Świat zrealizowanej transhumanistycznej utopii byłby światem postludzkim; zaludnionym przez mutanty, cyborgi, sztuczne inteligencje, hybrydy ludzko-zwierzęce, klony, zwłoki ożywione po przechowaniu ich odpowiednio długo w kabinach krionicznych itp.

Transhumanizm to ostatnie słowo w liberalnej narracji emancypacyjnej; najpierw człowieka „wyzwolono” od bycia poddanym króla i od przynależności stanowej do bycia członkiem upodmiotowionego narodu i obywatelem państwa; następnie „wyzwolono” go od przynależności etnicznej, od ojczyzny, od religii i od kultury; w kolejnym etapie następuje „wyzwolenie” od narodu i państwa do bycia jednostką w kosmopolitycznym społeczeństwie obywatelskim; wreszcie ma miejsce „wyzwolenie” od rodziny i tożsamości płciowych. Ostatnią literą w tym liberalnym alfabecie jest „wyzwolenie” od ludzkiej natury, wyzwolenie od bycia człowiekiem. Dalej już zaczyna się język komputerów.

Transhumanizm jest zatem logicznym dopełnieniem pierwotnych postulatów liberalnych. Gdy ktoś wejdzie już na drogę liberalizmu i powie „a”, to musi powiedzieć też następnie „b”, „c”, „d”, a wreszcie także i „z”. O sobie możemy dziś powiedzieć, że żyjemy w świecie nietzscheańskich „ostatnich ludzi”. Jeśli nie odrzucimy jednak liberalizmu i progresywizmu, to jeszcze za naszego życia może zrealizować się dystopia świata postludzkiego. Już w tej chwili bowiem, posiadana przez ludzkość technologia umożliwia tworzenie klonów, mutantów i cyborgów.

Ruch tożsamościowy to nie tylko obrona tożsamości zbiorowych. W warunkach gdy zakwestionowana zostaje również tożsamość indywidualna człowieka – płciowa, seksualna, gatunkowa – musimy stanąć na gruncie jej obrony. Transhumanizm zatem należy zdecydowanie odrzucić. To jednak nie wystarczy; człowiek może być osobą, gdy wpisany jest w kontekst wspólnotowy i metafizyczny. Stąd też musimy odrzucić liberalizm w całości i odbudować kolejno zniszczone przez niego wspólnoty i warstwy tożsamości.

Bronimy człowieka jako osoby, posiadającej swą integralność i przyrodzoną godność, niepowtarzalnej, niezastępowalnej i nieredukowalnej. Bronimy idei człowieka jako istoty społecznej, tak więc przynależącego do szeregu wspólnot, związanego sieciami współzależności i lojalności z innymi członkami nakładających się na siebie wspólnot do których należy. Bronimy człowieka jako istoty religijnej, tak więc otwartej na sferę metafizyczną.

Transhumanizm to część rozleglejszego problemu jakim jest korodujący ludy europejskie (i nie tylko europejskie) liberalizm. By zabezpieczyć się przed transhumanizmem, odrzucić całkowicie musimy liberalizm. Odrzucić musimy jednostkę, na rzecz osoby. Odrzucić musimy społeczeństwo obywatelskie, na rzecz społeczeństwa organicznego. Odrzucić musimy indywidualizm, na rzecz wspólnotowości.