CO PISZĄ INNI: Rosyjski publicysta Andriej Fiediaszyn ocenia narastającą presję wojskową na Rosję ze strony NATO

 

W połowie tego tygodnia w Estonii punkt kulminacyjny osiągnęły wielkie ćwiczenia NATO Trident Juncture. Od 9 do 17 listopada pakt zabawia się w obronę małej Estonii przed inwazją „wielkiego wrogiego państwa”.

Ćwiczenia te mają zdecydowanie charakter antyrosyjski i prowokacyjny, gdyż w pobliżu Estonii nie ma żadnego innego „wielkiego państwa” poza Rosją, powiedział szef Głównego Ośrodka Międzynarodowej Współpracy Wojskowej Ministerstwa Obrony Rosji Siergiej Koszeliow. W ćwiczeniach udział bierze ponad tysiąc natowskich pracowników sztabowych. Do udziału zaangażowano wszystkie główne sztaby sojuszu - od głównego w Brukseli do norweskiego Stavanger i włoskiego Neapolu. Takiej szerokiej geografii gier antyrosyjskich w NATO jeszcze nie było. Ale nawet i to jest dopiero początkiem.

We wrześniu Waszyngton (a wszystkie główne decyzje płyną do Brukseli stamtąd) podjął decyzję o zwiększeniu liczby ćwiczeń wojsk paktu w Europie Wschodniej na tle rzekomo agresywnego zachowania się Rosji na Ukrainie. W rzeczywistości mowa już obecnie o „stałych” ćwiczeniach NATO na terytorium Europy Wschodniej. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg tydzień przed Trident Juncture ogłosił, że w celu „wzmocnienia wspólnej obrony” sojusz w tym roku odbędzie 200 manewrów i wspólnych ćwiczeń wojskowych! Oznacza to, że przygotowania wojskowe będą odbywały się średnio co dwa dni.

Dążenie do wojskowej konfrontacji z mocarstwem dysponującym bronią atomową w sposób tak otwarty i bezczelny to jakieś kompletne szaleństwo, mówi znany amerykański pisarz, politolog i gospodarz popularnego programu radiowego Stephen Lendman: Stany Zjednoczone za swoje kluczowe „problemy” uważają obecnie Chiny i Rosję. Chiny to w zasadzie problem ekonomiczny, a Rosja - wojskowy. Tylko bowiem rosyjska broń jądrowa i jej nośniki mogą konkurować z amerykańskimi. Czy mogą Państwo sobie wyobrazić konfrontację między tymi dwoma mocarstwami, która doprowadzi do wojny? Odnosi się wrażenie, że w Waszyngtonie polityką zajmują się nie całkiem normalni ludzie. Neokonserwatyści najwyraźniej zarazili swoimi pomysłami administrację Obamy i Kongres. Oni dziś nadają ton uprawianiu polityki zagranicznej.

Ale nawet najnowsze „estońskie akordy” NATO są tylko częścią rozpoczynającej się kampanii ogromnej presji militarnej Waszyngtonu i NATO na Rosję. Jak donosi niemiecka gazeta Die Welt, NATO rozważa możliwość przeprowadzenia już w przyszłym roku wspólnych ćwiczeń w pobliżu rosyjskiej granicy na niespotykaną dotąd skalę. Ani czas, ani nawet kraj, w którym miałyby się odbyć ćwiczenia, nie zostały jeszcze zdefiniowane. Dowódcy NATO obiecują na razie tylko, że ćwiczyć wspólnie będzie od 25 do 40 tysięcy żołnierzy z większości państw bloku. Dotychczas takie ćwiczenia na dużą skalę odbyły się tylko w zachodnich państwach sojuszu, bliżej dużych baz stacjonowania jednostek bojowych.

Dowódca połączonych sił NATO w Europie Północnej i Wschodniej, niemiecki generał Hans-Lothar Domreze bezpośrednio powiedział niemieckim mediom, że planowane ćwiczenia przemyślane są „jako odpowiedź na działania Moskwy”.

Jest całkowicie oczywiste, że wszystkie te przygotowania w żaden sposób nie są związane z jakimkolwiek zagrożeniem ze strony Rosji, ponieważ żadne zagrożenie dla Europy ze strony Moskwy nie istnieje, mówi deputowany Dumy Państwowej Rosji Dmitrij Wiatkin. Po prostu Stany Zjednoczone uparcie trzymają się tego modelu ładu światowego, który zdążyły narzucić całemu światu po upadku Związku Radzieckiego.

Polityka, którą obecnie prowadzą Stany Zjednoczone i ich sojusznicy w Europie, skierowana jest nie na to, aby odeprzeć to zagrożenie, lecz na to, aby sztucznie je stworzyć i potwierdzić jego oczywistość. Tworzenie nowych baz NATO, rozszerzanie infrastruktury wojskowej bloku, częstsze ćwiczenia w Europie są po to, aby zmusić Europę do dodatkowych wydatków i rozbudzić alarmującą sytuację w szeregach europejskich sojuszników.

Należy zauważyć, że NATO aktywnie poszukuje sposobów dostosowania swojego wizerunku do współczesnych realiów. Jest nią przebudowa organizacji wojskowej w wojskowo-polityczną, oraz modyfikacja jej funkcji łącznie z samozwańczym zastąpieniem przez NATO takich międzynarodowych organizacji, jak ONZ czy OBWE. W ogóle celem jest robić wszystko co niezbędne, aby również w okresie po „zimnej wojnie” i upadku Związku Radzieckiego (główny powód powstania NATO w ogóle) utrzymać się przy życiu. Pakt i jego agresywne funkcje nie tylko nie zmniejszają się, ale rozszerzają się stopniowo i obejmują coraz więcej nowych regionów. Jednakże jak przyznaje kierownictwo polityczne paktu, wraz z końcem zimnej wojny po upadku Związku Radzieckiego, oraz  pojawieniem się nowej Rosji „pokoleniu do trzydziestki”, które nie wie czym jest zimna wojna, bardzo trudno jest wyjaśnić, dlaczego świat nie może dziś się obejść bez NATO.