CO PISZĄ INNI: Wiera Kostamo opisuje atmosferę w rosyjskim konwoju z pomocą humanitarną dla Donbasu.

 

Mroźny poranek. 54 ciężarówki i towarzyszące im samochody, które zmierzają do Donbasu z Nogińska w obwodzie moskiewskim, sprawdzają swoje numery i sygnały wywoławcze. Wszystkich obowiązuje surowe podporządkowanie się dowódcy konwoju humanitarnego, jego rozkazy wypełniane są bez słowa sprzeciwu. Po krótkiej modlitwie i odebraniu błogosławieństwa prawosławnego duchownego, pomoc humanitarna dla mieszkańców południowego wschodu Ukrainy wyrusza z Nogińska w drogę.

Od połowy sierpnia 2014 roku Rosja wysłała do Doniecka 10 konwojów z pomocą humanitarną. Ostatni z nich przywiózł również noworoczne prezenty dla placówek dziecięcych. W grudniu korespondentka RIA Novosti Wiera Kostamo pojechała wraz z kolumną na południowy wschód Ukrainy:

„… Kierowcy ciężarówek znów sprawdzają numery i sygnały wywoławcze. Kolumna dzieli się na dwie części, w każdej jest po 27 ciężarówek. W Rostowie konwój będzie liczył do 107 pojazdów, które przybędą tam z całej Rosji. Ponad 200 kierowców z Murmańska, Petersburga, obwodów iwanowskiego, woroneskiego, rostowskiego, moskiewskiego i tulskiego powiezie pomoc dalej dla Donbasu.

Jegor Kuzminkin kieruje Kamazem z numerem dziesięć. W kabinie jest bardzo czysto, nawet buty stoją na szmacianym dywaniku. Mówi się, że nikt nie zmusza do sprzątania w kabinach, każdy jeździ, jak mu jest wygodniej.

„Najważniejszą rzeczą podczas jazdy w konwoju jest zachowanie dyscypliny - nie można zwalniać. Brzmi dziwnie, ale to bardzo ważne. Kiedy hamujesz, kierowca, który jedzie za tobą, widzi niespodziewanie światła stop i musi hamować, denerwować się. Zużywa swoją energię i wydatkuje stres. Kierowca pracuje nerwami, a nie mięśniami. A my staramy się dbać o siebie nawzajem” - wyjaśnia  Kuzminkin.

„Więcej jest pozytywnych emocji związanych z tym, co robimy niż negatywnych od tego, co widzimy. Ale niemożliwe jest przyzwyczajenie się do ludzkiej rozpaczy. Serce podchodzi do gardła, kiedy wjeżdżamy do miasta, a ludzie nas witają i można przyjrzeć się ich twarzom”, - dzieli się wrażeniami kierowca.

Na łóżku w kabinie ciężarówki leży niebieskie pudełko z prowiantem. Jest to dzienna racja wydawana każdemu kierowcy. Wewnątrz są dwa rodzaje zupy i drugie danie: kurczak z ryżem i kasza gryczana z mięsem. W pudełku jest jeszcze herbata, kawa, ciastka i witaminy. Jegor nie spieszy się z otwarciem racji żywnościowej – w drogę wyszykowała i nakarmiła go w domu żona, więc służbowe pudełko może poczekać.

Siergiej Korpało, dowódca konwoju, uczestniczył we wszystkich dotychczasowych operacjach humanitarnych MSN Rosji w Donbasie. Zgodnie z jego słowami, koledzy i psycholodzy, a także rodzina pomagają, aby się nie załamać i nie wypalić emocjonalnie.

„Najtrudniejsze wyjazdy na południowy wschód Ukrainy to był pierwszy i drugi konwój. To było bardzo duże obciążenie psychiczne. Zniszczenia, łzy, i wszystko to tak blisko. Byłem w Mołdawii, Abchazji, Kirgistanie, Osetii… Nie ma nic gorszego od wojny i jej konsekwencji” - opowiada Siergiej. Przepracował jako kierowca-ratownik 12 lat. Był w akcjach po trzęsieniach ziemi, powodziach, pozarach, ale wojna – podkreśla z naciskiem - jest zawsze najgorsza.

W drugim dniu podróży około drugiej w nocy zaczął padać śnieg. Wczesnym rankiem konwój dociera do Rostowa nad Donem. Śnieg wali tak gęsto, że trudno było rozeznać, co jest przed nami. Obciążone ciężarówki z trudem pokonują wzniesienia na coraz bardziej sliskiej drodze. Niektóre trzeba wciągać wyciągarkami.

W walkie-talkie rozległ się głos: Czy któryś z kierowców nie widzi przed sobą ciężarówki? – pyta dowódca kolumny. I decyduje: Zmniejszamy dystans. Kolumna zatrzymuje się, aby oczyścić wycieraczki. Poświęca się na to pięć minut.

O 8:30 śnieg nadal pada. Jeśli wysiądzie się z kabiny na postoju, to zaspy są już po kolana. Jedna z ciężarówek wpada w poślizg – na drodze pod śniegiem utworzyła się warstwa lodu. Konwój porusza się dalej i po pięciu godzinach dociera na przejście graniczne.

Celnicy na przejściu granicznym Matwiejewyj Kurgan szybko uporali się ze swoją pracą. Kolejna ciężarówka podjeżdża do punktu kontrolnego. Na pace znajdują się pudełka z konserwami rybnymi. Celnicy biorą drabinę, przystawiają ją do boku ciężarówki i sprawdzają, co się w niej przewozi. Przez tą samą procedurę przejdą wszystkie ciężarówki wiozące skondensowane mleko, olej kuchenny, konserwy mięsne i rybne, szkło okienne i materiały na pokrycie dachów, które posłużą do odbudowy obiektów socjalnych w Donbasie.

Następnym razem kolumna zatrzyma się na wąskiej drodze naprzeciwko domu, gdzie przy bramie stoi mężczyzna w sile wieku. Przez chwilę przygląda się konwojowi i oferuje swoją pomoc. W Makiejewce jest otwarty sklep, matki spacerują z dziećmi, inni spieszą się do swoich spraw. Prawie wszystkie szyldy są po rosyjsku. Wiele agitacyjnych plakatów: „Nasza siła w braterstwie, nasza siła w niezależności”.

W pobliżu Doniecka zaczynają się powstańcze punkty kontrolne. Konwój jedzie do magazynu w centrum miasta. Naprzeciw kolumnie wychodzą powstańcy, którzy rozładowują przyczepy. Pudełka z żywnością są ustawiane wzdłuż ścian wielkiego hangaru, aby ciężarówki mogły wyjechać bez przeszkód.

„Pomoc humanitarna jest najbardziej potrzebna babciom i dziadkom, którzy od dawna nie dostają emerytur. My, „separatyści”, nie liczymy na nic, jesteśmy sprawni i musimy sobie radzić ”, - powiedział jeden z powstańców.

Śnieg przestał padać, ale słychać za to odgłosy przypominające grzmoty burzy i wystrzelane fajerwerki. To z armat strzelają. Stąd już niedaleko do linii frontu. Za kilka godzin puste ciężarówki wyjadą z Doniecka w stronę rosyjskiej granicy.

Kierowcy mówią, że widać iż ludzie zaczęli ostatnio wracać do Doniecka, bo podczas pierwszych konwojów ulice były puste. Na obrzeżach miasta zniszczono około 4 tysięcy budynków mieszkalnych.

Droga powrotna jest łatwiejsza. Puste ciężarówki poruszają się sprawniej. Rozmowy na temat konwoju przez walkie-talkie są zabronione, ale ktoś bierze do ręki radio i wyraża ogólny nastrój za wszystkich: „Czuć, że dom jest niedaleko. Jak bardzo chce się do domu!”.