CO PISZĄ INNI: Rozmowa korespondenta radia Sputnik Leonida Sigana z politykiem i publicystą profesorem Adamem Wielomskim.
Panie profesorze, podsumowanie roku 2016 jest nieproste z uwagi na wydarzenia ostatnich dni. Więc, jaki Pan profesor widzi społeczno-polityczny pejzaż Polski Anno 2016?
W 2016 roku mamy do czynienia z coraz to bardziej zaostrzającym się starciem dwóch frakcji, wyrosłych z tradycji solidarnościowej, które specjalnie nie są skonfliktowane, jeśli chodzi o wizję Polski. To jest taka sama Polska będąca w Unii Europejskiej, w sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Polska antyrosyjska i antykomunistyczna. Jednakże bardzo skłócona na tle personalnym dotyczącym tego, kto ma tą Polską rządzić, kto ma być w niej elitą. Jest to konflikt, który bardzo mocno tlił się przez cały rok 2016, a teraz przed Świętami Bożego Narodzenia wystrzelił w coś w rodzaju polskiego mini Majdanu.
I na tym tle wizerunek państwa i jego reputacja na arenie międzynarodowej…
Wizerunek Polski na arenie międzynarodowej nie jest dobry dlatego, że państwo polskie jest postrzegane jako targane konfliktami. Inna sprawa, że wydaje mi się, iż na świecie konflikty, które się w Polsce dzieją, nie są rozumiane, albo są rozumiane zupełnie opacznie. Widać to, jak oglądam bardzo często media zachodnie. Przedstawiają one sytuację tak, że w Polsce rozgrywa się jakiś spór między rzekomo skrajną prawicą, którą miałby być PiS i siłami demokracji, którymi miałby być KOD. Jest to, moim zdaniem, całkowicie zafałszowana wizja. Tak jak już powiedziałem, spór ma charakter bardziej personalno-towarzyski, niż byłby to jakiś znaczący spór dotyczący tego, jak Polska miałaby wyglądać. Powiem szczerze, ja naprawdę nie widzę między ugrupowaniami postsolidarnościowymi specjalnej różnicy w tej kwestii, poza kwestiami personalno-osobowymi.
Czy Pan profesor nie widzi możliwości przyśpieszonych wyborów, a jeśli tak, to komu by na tym zależało?
Osobiście nie wierzę w przyśpieszone wybory, ponieważ Prawo i Sprawiedliwość nie jest tym zainteresowane. Sondaże pokazują, że PiS-i obóz antypisowski, złożony z Nowoczesnej i Platformy, mniej więcej uzyskają tę samą liczbę głosów. PiS rządzi tylko i wyłącznie dlatego, że w poprzednich wyborach do Parlamentu nie dostały się dwie partie, które się otarły o próg wyborczy, mam na myśli partię Korwina-Mikkego i SLD. W związku z czym, PiS zyskując mandaty, który te partie nie uzyskały, otrzymał większość parlamentarną. Z samej arytmetyki głosowania większość parlamentarna PiS-u nie wynika.
PiS ma świadomość tego, że po ewentualnych wyborach, gdyby te siły polityczne dostały się do parlamentu, mógłby uzyskać ten sam wynik wyborczy- bo spodziewam się, że byłby podobny — ale skończyłoby się na tym, że nie mógłby samodzielnie rządzić. A Jarosław Kaczyński jest znany z tego, że nie potrafi z kimkolwiek być w koalicji. Zaraz się skłóci, będzie używał różnego rodzaju tricków, niezbyt etycznych środków walki politycznej głównie przeciwko swoim koalicjantom. Jak wiadomo, raz już to próbował, robił i nikt w koalicję z nim nie wejdzie.
Jak Pan profesor określiłby rok 2016 na linii Warszawa-Moskwa, a po środku Kijów?
Myślę, że to rok absolutnej kontynuacji dotychczasowej polityki, którą wcześniej prowadziła Platforma Obywatelska. Mam na myśli zarówno politykę antyrosyjską jak i politykę wspierania sił, które doszły do władzy na Ukrainie po zamachu stanu na Majdanie. Różnica pomiędzy PiS-em i PO w tej kwestii dotyczy, przede wszystkim, problemu retoryki. W przypadku Platformy najbardziej radykalne wystąpienia biorą na siebie popierający rząd dziennikarze, a rząd jest bardziej stonowany. W przypadku PiS-u najbardziej radykalne wystąpienia biorą na siebie politycy z tej partii, szczególnie ci, którzy są związani z Ministerstwem Obrony Narodowej i Ministerstwem Spraw Zagranicznych. To jest w moim przekonaniu kwestia pewnego stylu przekazu, a nie treści, która moim zdaniem, we wszystkich partiach postsolidarnościowych nie różni się między sobą.
Bogusław Jeznach
Dzielić się wiedzą, zarażać ciekawością.