PLANETA ZWIERZĄT (15) Trwa jeszcze lato, ale zapraszam na wpis o ptaku, który już raczej odleciał. Jest to jeden z najpiękniejszych ptaków śpiewających w naszej przyrodzie.

 

                                                   Zosi, mojej wnuczce

Ptak nazywa się wilga i sam się tu wprosił. Kiedyś, w ptaszarni warszawskiego zoo, która jest halą swobodnego lotu, bodaj w roku 2008 albo 2009, ku rozbawieniu zwiedzających, usiadł mi najpierw niebieskimi łapkami na głowie, a potem na wystawionej dłoni, bo był przyzwyczajony do karmienia z ręki żywymi świerszczami lub larwami mączników. Sygnał był więc czytelny: pomyśl i napisz coś o mnie. A że ptak jest prześliczny i do końca był bardzo dla mnie miły – moja reakcja mogła być tylko jedna. I stąd ten wpis…

 

Fot.1 Samiec wilgi Oriolus oriolus

Wilga (Oriolus oriolus) jest jednym z najpiękniejszych naszych ptaków. Większa i smuklejsza od szpaka, odznacza się pięknym, jaskrawożółtym (samiec!) upierzeniem z kontrastowymi czarnymi skrzydłami i ogonem, a do tego ma całkiem pokaźny, czerwonawy dziób, czerwone oczy i błękitne nogi. Samica jest upierzona dużo skromniej, żółty kolor jest stłumiony a z wierzchu ma barwę zielonkawo-oliwkową, zapewne po to, aby mniej rzucać się drapieżnikom w oczy.

W ogóle wilg (rodzaj Oriolus) jest w Starym Świecie (Eurazja i Afryka) ok. 30 gatunków, ale nie wliczajmy do nich pseudowilg Nowego Świata (obie Ameryki), gdzie żyje zupełnie inne 30 gatunków należących do rodzaju Icterus. Są one do naszych wilg ogólnie bardzo podobne i wyglądem, i zwyczajami, a nawet szczegółami biologii (np. gniazda i rozród), ale nie są z nimi wcale spokrewnione. Po polsku nazywamy je kacykami. Wraz z wilgowronami, kacykowcami, epoletnikami, wojakami, starzykami, itp. tworzą świetną rodzinę Icteridae (kacykowate) liczącą ponad 100 gatunków bardzo ciekawych i egzotycznych ptaków obu Ameryk, o których koniecznie trzeba będzie kiedyś obszerniej napisać.

 

Fot.2.Kacyk Icterus mesomelas z Ameryki Południowej

Wszelakoż większość właściwych wilg Starego Świata (czyli tych z rodzaju Oriolus) to także gatunki ściśle tropikalne, żyjące głównie w Azji i w Afryce. Jedynym wśród nich gatunkiem, który rozmnaża się w naszej strefie klimatycznej jest właśnie najbardziej rozpowszechniona wilga zwyczajna (Oriolus oriolus) czyli bohaterka dzisiejszych rozważań. Mamy szczęście, że właśnie ją mamy w Polsce, bo jest jednym z najładniej upierzonych gatunków swego rodzaju. Niektóre jej kuzynki bywają bowiem zielone (Oriolus flavocinctus) albo zgoła szare (Oriolus sagitatus), ale są w ogóle mniej ciekawe i nawet ich śpiew jest gorszy. Oczywiście bywają też gatunki znakomicie ubarwione i pyszne dla oka jak indyjski Oriolus xanthornus, ale mało kto zaprzeczy, że nasza wilga jest jednak najładniejsza.

Na obszarze swego występowania wilgi są wszędzie dość rzadkie, a nawet bardzo rzadkie, ale ogólnie uważane za niezagrożone. Należą do ptaków lubianych i chronionych, uważanych za dobry omen, bo oprócz zalet urody i śpiewu są też pożyteczne. Przebywają głównie w koronach dużych drzew liściastych i żywią się głównie dużymi, miękkimi owadami, skutecznie czyszcząc drzewa zwłaszcza z różnych larw i gąsienic. Nie są szczególnie żarłoczne, a nawet okazują się dość wybredne – nie tykają np. gąsienic włochatych – i raczej nie chwytają owadów w locie. Chętnie odwiedzają jednak sady i plantacje, gdzie zdarza się, że pojadają dojrzałe i słodkie owoce - u nas np. czereśnie, w Indiach dzikie figi. Bardzo rzadko można je zobaczyć na ziemi, gdzie raczej nie żerują. Może to oznaczać, że są delikatne i trudne do karmienia w niewoli, gdyż w koronach drzew pokarm jest mniej skażony biologicznie (bakteriami, grzybami) niż na ziemi.

Mimo jaskrawego ubarwienia i znakomitego wyglądu zobaczyć ją bynajmniej nie jest łatwo, bo są to ptaki dyskretne, nieśmiałe i płochliwe. Zachowanie wspomnianego osobnika, który żył kilka lat w warszawskim zoo jest zupełnie wyjątkowe. Prawdopodobnie był pisklęciem uratowanym i odchowanym przez człowieka i w zoo znalazł się dlatego, że nie poradziłby sobie na wolności. W Polsce wilgi są pod całkowitą ochroną i każdy inny powód jego pobytu w ptaszarni byłby nie do przyjęcia.  Młode samce są dość długo podobne z upierzenia do matki, ale za to z kolei samice na starość żółkną i stają się podobne do samców, choć zawsze można je odróżnić po kolorze tzw. kantarka, jak ornitolodzy nazywają opierzoną przestrzeń między kątem oka a nasadą dzioba. U samców wilg ówże kantarek jest zawsze czarny, a u samic – zielony.

 

Fot.3. Samica wilgi zwyczajnej na gnieździe

Przeważnie tego ptaka łatwiej jest usłyszeć niż go zobaczyć. Zwykłe nawoływanie pary jest trochę skrzekliwe, jak u sroki, choć nie tak natrętne, ale za to śpiew samca - ośpiewywanie terytorium - jest nadzwyczajny i absolutnie wyjątkowy: donośny, przenikliwy, wilgotnie głęboki, melodyjnie zawijany i słodki niczym głos pięknego i długiego fletu. Kto go raz usłyszy, ten już go nie zapomni. Z powodu tego śpiewu u Słowian bałkańskich, w Bułgarii i Macedonii wołają tego ptaka „filifijo” lub „fifilijo”. Panuje tam zresztą w ogóle zwyczaj nazywania ptaków wedle ich głosu, co daje m. in. taki efekt, że np. sowa to „uhur”, a sikora „ciciger”. W Polsce lud nazywał dawniej wilgę „Zofiją”, także zresztą dlatego, że w połowie maja (na św. Zofii) słychać go najczęściej. Później, kiedy samica obejmie gniazdo, a zwłaszcza gdy pojawią się pisklęta, większość gatunków ptaków śpiewających cichnie, po pierwsze dlatego, że samce już nie muszą wabić samic, po drugie dlatego, że są zwykle wraz z nimi zbyt zajęte karmieniem i wychowem piskląt, a po trzecie dlatego, że nie chcą ściągać uwagi drapieżników w pobliże nielotnego jeszcze potomstwa. Dotyczy to większości gatunków ptaków śpiewających i każdy, kto lubi podsłuchiwać i podglądać ptaki musiał zauważyć, że w maju i czerwcu nasze lasy i parki dziwnie cichną, aby dopiero w lipcu i sierpniu odezwać się znowu bogato głosami ptaków, jednak wtedy już dużo mniej składnymi, krótszymi i często niezbyt wyraźnymi. Przyczyna jest oczywista: to ojcowie uczą swych młodocianych synów gatunkowego zewu śpiewem, a młode samce powtarzają po nich nieporadnie. Okazuje się bowiem, że śpiewu swego gatunku trzeba się nauczyć i że u prawie wszystkich ptaków także istnieje swoisty „przekaz kulturowy”, dziedziczony z pokolenia na pokolenie...

Śpiew samca wilgi jest tak charakterystyczny, że powszechnie panuje przekonanie iż od jego naśladowania pochodzi także łacińska nazwa Oriolus. Tak zresztą uważał i św. Albert Wielki z Kolonii, dominikanin, biskup i Doktor Kościoła, największy niemiecki uczony Średniowiecza, który tę nazwę usankcjonował na piśmie gdzieś około roku 1250. Jednakże istniała ona w różnych wariantach już przez całe wieki wcześniej i była po prostu ludowym zniekształceniem łacińskiego słowa „aureolus” (złocisty) opisującego upierzenie, a nie głos ptaka. Od tego słowa poszły nazwy w innych językach: oriole (ang.), loriot (franc.) Pirol  (niem.), rigogolo (włos.), oropendola (hiszp..) itp. Słowianie nazywają wilgę podobnie do nas: po rosyjsku jest to iwołga, po serbsku vuga. Najpiękniejsza i najbardziej udana jest polska nazwa – wilga - która może również niektórym sugerować, że ma odniesienie do głosu ptaka. Poniekąd zresztą tak właśnie jest. Chodzi w niej jednak przede wszystkim o to, że ptak ten odzywa się najchętniej i najczęściej wtedy, gdy w powietrzu robi się wilgotno i zanosi się na deszcz. Wilga – bo zapowiada wilgoć. To dowodzi, że podobnie jak cały rodzaj Oriolus, wilga jest przede wszystkim ptakiem wilgotnych lasów liściastych, aczkolwiek zwartych kompleksów leśnych unika i np. w Puszczy Białowieskiej czy w głębi świerkowych borów daremnie by jej szukać. Lubi starodrzew cichych parków, stare sady i ogrody, nadrzeczne kępy wysokich drzew, stare gaje śródpolne, cmentarze itp. Tam czuje się bezpieczna.

 

Fot.4.Ojciec i dzieci, już nieźle wyrośnięte

O tym, że wilga jest ptakiem tropików świadczy nie tylko jej jaskrawożółte ubarwienie i piękny śpiew zapowiadający deszcz. Świadczy także i to, że długo u nas miejsca nie zagrzewa, ot, tyle tylko, ile jej potrzeba na pośpieszne wysiedzenie jaj i wychowanie potomstwa, czyli wszystkiego najwyżej 10-11 tygodni. Wyraźnie unika rejonów północnych. Bałtyku ani Morza Północnego wilgi nie przelatują i ani w Skandynawii, ani na Wyspach Brytyjskich nie są właściwie znane. Do Polski przylatuje dość późno, bo dopiero w maju, ale już w lipcu, gdy dzień zaczyna robić się krótszy, wilgi stają się niespokojne, niecierpliwie przelatują stopniowo same i grupkami ku cieplejszym krajom Europy, a zimę spędzają w prawdziwych tropikach: w Indiach i w Afryce. W ogóle jest to gatunek wyraźnie wędrowny i popęd do zmiany miejsca jest u wilg dosyć silny.

Jak na egzota przystało gniazdo wije wilga z traw, ma ono kształt otwartej czarki, ptak umieszcza je w rozwidleniu cienkich gałązek z dala od pnia, kilka metrów nad ziemią. Wydaje się, że samce wiją gniazda lepiej i gorliwiej od samic, ale w każdym razie robią to oboje rodzice i oboje też potem na wyścigi karmią i opiekują się potomstwem. Kiedy gniazdo jest gotowe samica składa 3-5 jaj, podłużnych, lekko różowawych i z rzadka nakrapianych. Ich wysiadywanie trwa 17 dni, a drugie 17 dni potrzeba, aby młode wyleciały z gniazda na samodzielne żerowanie. Jako pisklęta są niedołężne, wyjątkowo żarłoczne, ale mało krzykliwe. Średnio z gniazda w sezonie odchowuje się 3-4 młodych. To dobry współczynnik i dobre tempo odchowu.

 

Fot.5. Indyjski gatunek O. xanthornus

Ostatnio rosną jednak dla wilgi dwa zagrożenia. Po pierwsze gniazdo wilgi jest wiotkie i raczej marnej konstrukcji, a w dodatku zazwyczaj dość ryzykownie umieszczone, tak aby po gałęziach nie doszła do niego nie tylko kuna, ale i wiewiórka, która jest także znanym plądrownikiem gniazd – zjada i jaja i pisklęta, o czym mało kto wie ani jej nie podejrzewa. Większe ulewy, gwałtowne wichury i burze, których wraz ze zmianami klimatu jest u nas też coraz więcej, powodują stosunkowo duże strącenia gniazd i wtedy całe lęgi przepadają. Ponieważ wilga przebywa u nas krótko, lęgów po takiej stracie nie powtarza i dla rozrodu ptaków cały taki rok jest stracony. Drugim problemem jest rosnąca od kilkunastu lat (choć ostatnio jakby hamująco) populacja wrony szarej, która wypiera sroki. Obydwa gatunki, tj. i wrona szara i sroka należą do znanych plądrowników gniazd i lęgów. O ile jednak sroka, znacznie mniejsza i chciwa mięsnego żeru głównie w kwietniu, kiedy sama musi wykarmić białkiem zwierzęcym swoje młode, rozmijała się w czasie z później gniazdującą wilgą i chyba nawet czuła wobec niej pewien respekt, bo wilga ma jednak wielkość szpaka, to wielka wrona skrupułów nie ma, apetyt ma dłużej i większy, a gniazda atakuje bardzo bezczelnie. Nie bawi się w podkradanie jaj albo piskląt: jej taktyka to zwykle brutalne strącenie całego gniazda, bo wtedy na dole będzie i tak dosyć żeru do pozbierania.  Z obu tych powodów – burz i wron - strąceń wilżych gniazd obserwuje się coraz więcej. Mimo, że dotychczas uważa się wilgę za gatunek niezagrożony, jej populacja wydaje się ostatnio maleć. W każdym razie zobaczyć wilgę jest trudno. Spotkać ją i obserwować to duże szczęście i ogromna przyjemność.

Jest to pod każdym względem urzekająco piękny ptak. On sam i jego śpiew są ozdobą naszych lasów, parków i sadów. Niewiele można zrobić, aby go wspomagać, zresztą nieźle radzi sobie sam. Pozostaje jak najmniej mu przeszkadzać, delektować się jego śpiewem i widokiem, i w ogóle jak najwięcej się nim zachwycać. Tym bardziej warto jednak trochę więcej o nim wiedzieć. Szkoda, że pd kilku lat nie ma już mojego oswojonego przyjaciela w warszawskim zoo, który wyraźnie lgnął do ludzi. Biologicznie pisane mu było pożyć tylko 5-7 lat, ale w zoo zwierzęta zwykle żyją dłużej niż na wolności, i to często aż o 1/3. Mam go jednak na filmie jak siedzi na gałęzi hibiskusa w warszawskiej ptaszarni i zaczepia ludzi wesołym głosem. Niestety, nie wychowywał sie przy ojcu i nie zna pięknego śpiewu swego gatunku.  Kamera łapie też inne egzotyczne ptaki: nowogwinejskiego naziemnego gołębia korońca, a także czerwonego brodacza afrykańskiego zwanego po polsku wąsalem, z uwagi na czarne włosy wyrastające mu kępką wokół nasady dzioba.

https://www.youtube.com/watch?v=PIPMe7b3QaM

Poniżej dwa wyjątkowo piękne i udane filmy z obserwacji ptaków pokazujący parę wilg i ich gniazdo w Szwajcarii i w austriackim parku narodowym Neusiedlersee Seewinkel. Widać pięknie podwieszony koszyczek naturalnie uwitego gniazda, w nim czwórkę piskląt i kolejno najpierw ojca, jak karmi obdzielając małe treścią nadtrawioną z wola, a zaraz potem skromniej ubarwioną, zielonkawo-żółtą matkę (widać różnicę w upierzeniu obu płci). Słychać też głos samca wilgi i inne ptaki. Pisklęta siedzą w gnieździe zwrócone w jedną stronę, dzięki czemu można zaobserwować, jak zaraz po nakarmieniu rodzic nachyla się nad kuperkami dzieci i z jednego z nich, uformowanego niczym mały krater dobywa kupkę i połyka ja aby ją potem wynieść daleko poza obszar spod gniazda, aby nie spadały na ziemię pod gniazdem i nie wabiły drapieżników np. kun. Tak czyni wiele ostrożnych gatunków ptaków. Na koniec widać wyrośnięte i opierzone młode, raczej do matki niż do ojca podobne, jak już nie mieszczą się w starym gnieździe i wchodzą na pobliskie gałęzie. Typowe otoczenie, świetlisty ale zacieniony gaj liściasty (topole, wierzby, jawor), piękna pogoda, obfitość pożywienia.    

https://www.youtube.com/watch?v=a3pQDwEHoGo  

https://www.youtube.com/watch?v=8qlkWabxW1Y

 Piękny film nakręcony kamerą z okna w pobliżu sadzawki miejskiej Masab w Hajdarabadzie w Indiach południowych. Widać grupę czterech wilg: dorodnego i śpiewającego samca, dwie samice i młodego osobnika, prawdopodobnie samca, jak w ożywieniu rozpoznają teren i drzewo. Ptaki są tu na zimowisku, już poza sezonem rozrodczym. Ponieważ są w ciągłym przelocie muszą w ten sposób za dnia rozpoznawać teren nie tylko pod kątem żerowania i wodopoju, ale i ewentualnego noclegowiska, na ile jest izolowane i bezpieczne. Lubią parki miejskie, kępy i zagajniki.

https://www.youtube.com/watch?v=-B_oIQmZgoI
  Wilga odgrywa dużą rolę w kulturze i folklorze wielu narodów. Oto piękna rosyjska pieśń z namiętnym tekstem przypisywanym Sergiuszowi Jesieninowi, co jednak uważam za mało prawdopodobne. Był to bowiem poeta na tyle rzetelny, że chyba nie napisałby o wildze, która „płacze schroniwszy się w dziupli”, bo wilga ani nie płacze, ani nie ma nic wspólnego z dziuplami. Tak tworzy swoje pieśni lud, który nie dba o ścisłość. W innej pieśni ludowej, śpiewanej przez Nadieżdę Kadyszewą, wilga jest słusznie nazywana ‘ptica gołosistaja’ , bo to dobrze opisuje jej pełny głos, ale niesłusznie ‘żełtokryłaja’,  bo przecież skrzydła ma czarne. To drugi dowód na to jak niechlujnie tworzy sie czasem poezję i pieśni ludowe.

 

Выткался на озере алый свет зари.

На бору со звонами плачут глухари.

Плачет где-то иволга, схоронясь в дупло.

Только мне не плачется - на душе светло.

Знаю, выйдешь к вечеру за кольцо дорог,

Сядем в копны свежие под соседний стог.

Зацелую допьяна,изомну,как цвет,

Хмельному от радости пересуду нет.

Ты сама под ласками сбросишь шелк фаты,

Унесу я пьяную до утра в кусты.

И пускай со звонами плачут глухари,

Есть тоска веселая в алостях зари.

https://www.youtube.com/watch?v=EEXpPWsPugg 

    Bogusław Jeznach